- O naszą energię i determinację się nie boję. Prawda jest taka, że największe ryzyka są zewnętrzne. Te związane z bezpieczeństwem Polski - mówił Prezes PiS, Wicepremier Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla Tygodnika "Sieci".
Jakich efektów społecznych i gospodarczych, a także politycznych spodziewa się pan po Polskim Ładzie?
- Celem jest szybki rozwój Polski i poprawa losu bardzo wielu ludzi, także przez zmiany w systemie podatkowym, który stanie się bardziej sprawiedliwy. Dziś mamy odziedziczony po poprzednich rządach model regresywny.
Chce Pan Premier zostawić Polskę bogatą? Takie ma być dziedzictwo tych rządów?
- Rozwój kraju za naszych rządów jest faktem. A może być jeszcze dużo, dużo lepiej. Nie chciałbym tego jednak przypisywać sobie, to zasługa wielu osób z naszej partii oraz oczywiście premiera Mateusza Morawieckiego. I on, i jego otoczenie, choć mające pewne wady, bardzo się do tego przyczynili.
Polski Ład to całkiem nowy rozdział?
- Wszystkie poprzednie odsłony naszych propozycji programowych były w jakimś sensie rozwinięciem tzw. programu klarysewskiego, napisanego w 2008 r. przez trzech ludzi na podstawie oczywiście wielu analiz, opracowań, dokumentów. W tamtym zespole byli Grzegorz Schreiber, Bolesław Banaszkiewicz i ja. Później był ten program wzbogacany, była konferencja katowicka „Myśląc Polska" w lipcu 2015 r., był ogromny wkład prof. Piotra Glińskiego i wielu ekspertów. Dziś jednak otwieramy rzeczywiście zupełnie nowy etap.
Nawet ideologiczni przeciwnicy PiS przyznają, że Polacy żyją dziś dużo lepiej, że przejmując rządy, właściwie zdefiniowano kluczowe problemy, odczytano potrzeby Polaków i przełamano opory wydawało się nienaruszalne. Czy jednak pana formacja po pięciu latach rządów ma siłę, by znowu wykonać taki skok?
- 0 naszą energię i determinację się nie boję. Prawda jest taka, że największe ryzyka są zewnętrzne. Te związane z bezpieczeństwem Polski, choć tu robimy wszystko co w naszej mocy, by nasz kraj był bezpieczny, otwarcie też mówimy o konieczności radykalnego zwiększenia wydatków na zbrojenia. I te łączące się z pandemią, o czym wspominałem w przemówieniu 15 maja, podczas prezentacji Polskiego Ładu. Jest jasne, że jeżeli nie stłumimy epidemii, to zaplanowany rozwój może być niemożliwy, Musimy ten ogień zarazy zgasić całkowicie, bo jeżeli będzie to takie przygasające, ale co jakiś czas wybuchające dużym płomieniem ognisko, to będą kłopoty.
Polski Ład to program wyborczy? Tak twierdzi opozycja.
- Nie, to program rządzenia. Będziemy się jednak oczywiście do niego w kampanii wyborczej odwoływać, o ile oczywiście zrealizujemy go w odpowiednio wysokim stopniu. Ludzie muszą zobaczyć, że to są fakty, konkretne zmiany. W ogóle w dobrych programach wyborczych, zapowiadających zmiany korzystne dla społeczeństwa, w rywalizacji między partiami nie ma niczego złego.
W Polskim Ładzie nacisk położony jest na sprawy materialne, jakość życia. Jest i element kulturowy, bardzo ciekawy, ale nie kontrowersyjny, skupiony na szukaniu tego, co mimo wszystko Polaków łączy, np. historia. Oczywiście są tacy, którym i to się nie podoba. Generalnie jednak mamy wyraźne ominięcie punktów najbardziej drażliwych. Dlaczego? Ma się to trochę uspokoić. Wygasić? Ułożyć?
- Tak uważam. Osiągnęliśmy w sferze kulturowo-cywilizacyjnej bardzo dużo, można nawet powiedzieć, że 110 proc. tego, co we współczesnym świecie możliwe.
Możliwe są wybory przedterminowe? Opozycja snuje wizje, że Polski Ład przedstawiony został wiosną, bo wybory jesienią.
- Żadnego takiego planu nie ma. Polski Ład ma być programem realizowanym, wdrażanym. W wielu miejscach wymaga to działań wykraczających poza obecną kadencję, jak budowa Centralnego Portu Komunikacyjnego.
Czy także odbudowa Pałacu Saskiego. Czy jednak za to akurat nie powinni nam zapłacić Niemcy, którzy go zburzyli?
- Niemcy powinni nam zapłacić setki miliardów dolarów za wszystkie zniszczenia z okresu II wojny światowej, choć pamiętamy także o rabunku z okresu I wojny światowej. Tę sprawę będziemy podnosili.
Domki do 70 mkw. powierzchni użytkowej, z poddaszem licząc do 90 mkw.,da się jednak zbudować szybko. To jest próba radykalnego przełamania blokad, w tym wpływów niektórych potężnych deweloperów, niepozwalających na jeszcze szybszy wzrost w budownictwie. Mało kto wie, że w Polsce buduje się dzisiaj bardzo dużo, w 2020 r. był to wzrost o 7 proc. w stosunku do poprzedniego roku, co dało ponad 220 tys. oddanych mieszkań. Ale głód mieszkaniowy wciąż jest ogromny.
- Tak, to jest próba przełamania blokad, które wciąż jeszcze hamują możliwość zaspokojenia potrzeb mieszkaniowych wielu Polaków. Jeżeli ludzie skorzystają z tej propozycji, to szybko mogą mieć własny domek, z umiarkowanym, jednak solidnym metrażem.
Wspomniał pan o nienawiści do PiS, na wyłącznie której wielu buduje swoje kariery. To ma wymiar także napaści na pana. Ostatnio TVN i media Michnika próbują rozpętać kampanię wokół pana ochrony - tej osobistej, i tej wokół pana domu. Robią to ci sami ludzie, którzy nigdy nie potępili ataków na pana, zachęcają do demonstracji w tych miejscach, przemilczają kontekst mordu politycznego dokonanego w Łodzi w 2010 r. Było w tej sprawie oświadczenie PiS, stwierdzające: „Tak długo, jak nasi przeciwnicy będą wzywać do patroszenia prezesa, tak długo będzie miał on ochronę". A jaka jest pana ocena tej sytuacji?
- Patrzę na to prosto. Za coś muszą mnie atakować. Za efekty rządzenia nie bardzo mogą, bo są dobre, przekonujące, konkretne. Za majątek nie mogą, bo mam 1/3 domku po rodzicach, dochody znane i umiarkowane, choć dobre - otrzymuję już także emeryturę. Długi powoli spłacam, czasami jednak znowu rosną, po jakimś kolejnym dziwnym wyroku sądu. Ale nie narzekam. Atakują zatem za ochronę, która jest w każdym europejskim państwie sprawą naturalną i jest zawsze adekwatna do poziomu zagrożenia, który przecież nie ja oceniam. Wciąż napływają groźby - to dla nas codzienność, a trzeba też pamiętać o zabójstwie Marka Rosiaka, który zginął niejako za mnie. Ta ochrona zresztą jest mniejsza, niż opisują to media, które zaliczają do niej także kierowców i innych moich współpracowników, którzy nie mają z ochroną nic wspólnego.
Jaka jest pana ocena tych już ponad 14 miesięcy wałki z pandemią koronawirusa?
- Ocena sfery gospodarczej jest bardzo dobra, pod względem zdrowotnym musimy wyciągnąć wnioski - i to robimy. Stąd też tak duży nacisk na ochronę zdrowia w Polskim Ładzie. Wiemy, że potrzeba tu radykalnej poprawy i to zrobimy. Wiele elementów wymaga analizy.
Pan Premier jest już zaszczepiony?
- Tak, już dwiema dawkami. Nie spieszyłem się, byli inni bardziej potrzebujący. Zachęcam każdego, kto może i powinien, by się szczepić.
Przymus szczepień jest możliwy?
- Trzeba zacząć od zachęt i przekonywania. Ale musimy sobie zdawać sprawę, że bez osiągnięcia odporności zbiorowej, a więc zaszczepienia naprawdę dużej części społeczeństwa, nie zwalczymy tej zarazy. A jak tego nie zrobimy, nie wyjdziemy z jej skutków, nie ruszymy do przodu. Troska o oba te elementy jest podstawowym obowiązkiem państwa. Konieczna jest tu rozwaga i ostrożność, ale też zdecydowanie. Być może trzeba będzie politycznie bardzo dużo zaryzykować, jeżeli zachęty nie wystarczą.
Całość rozmowy dostępna w najnowszym wydaniu tygodnika „Sieci”. Zachęcamy do przeczytania.