- Bardzo szybko dogoniły słowa głównego picera polskiej polityki, Pana Donalda Tuska, który jeszcze parę miesięcy temu łatwo rzucał takie określenie jak „smród tej władzy rozciąga się nad Polską”. Dzisiaj mamy smród jego władzy, w postaci dzisiaj płonących wysypisk śmieci, płonących lasów, parków, no i w końcu tej największej tragedii ostatnich godzin, czyli płonącej hali na Marywilskiej. Spłonęła hala na Marywilskiej, kilka tysięcy warszawskich przedsiębiorców, ciężko pracujących na swój chleb, straciło miejsce pracy. Gdzie w tym całym politycznym picu premiera, w tym całym jego politycznym hejterstwie są politycy odpowiedzialni za zarządzanie sytuacją kryzysową? Politycy są odpowiedzialni za to, aby w sytuacji kryzysowej umiejętnie zarządzać informacją. Kiedy zostawałem szefem resortu spraw wewnętrznych, w tym samym momencie, jak otrzymałem tę propozycję, złożyłem rezygnację ze stanowiska sekretarza generalnego Partii Prawo i Sprawiedliwość. Przedstawiciele mediów dopytywali, czy jako szef resortu będę łączył tę funkcję ze stanowiskiem sekretarza generalnego, czy jako jeden z najważniejszych ministrów w rządzie będę również odpowiadał za struktury partii. Kierwiński do dzisiaj to stanowisko dzierży. Pytanie do państwa. To państwo jesteście od tego, żeby nas polityków pytać, ale pozwólcie, że ja dzisiaj was zapytam - kto z was pytał Kierwińskiego o to, czy jako minister spraw wewnętrznych złożył stanowisko sekretarza generalnego? Dzisiaj jesteśmy w konkretnej sytuacji kryzysowej - powiedział Wiceprezes PiS Joachim Brudziński.
- Jako poseł z Warszawy, chciałam zapytać o to, co robi prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, który jeszcze nie tak dawno martwił się o płonącą planetę. Dziś nie zatroszczył się w żaden sposób o los kupców z Marywilskiej. 1400 punktów handlowych, 1400 przedsiębiorców, ich rodzin w jednym momencie pozbawieni zostali majątku, miejsca pracy, miejsca prowadzenia działalności gospodarczej. Nie ma sztabu kryzysowego w tej sprawie, nie ma podjętych działań, nie ma nawet obecności Rafała Trzaskowskiego i jakiejkolwiek troski o to, co się wydarzyło. Spłonęła hala na Marywilskiej. Wzywamy do rzetelnego śledztwa w tej sprawie, bo jest tam wiele znaków zapytania, jeśli chodzi o akcję ratowniczą oraz sam wybuch pożaru. Chciałabym przede wszystkim prosić Państwa o to, by domagać się również medialnie od władz miasta stołecznego Warszawy konkretnych działań. Dzisiaj będziemy mieli z radnymi miasta stołecznego Warszawy pod ratuszem konferencję prasową, gdzie będziemy zadawać konkretne pytania i domagać się bardzo konkretnych działań. Między innymi wyznaczenia właściwego miejsca tymczasowego dla kupców do prowadzenia działalności. Bo 6 tysięcy złotych dla kupca pomocy, jaką oferuje miasto, to jest nic - powiedziała Poseł PiS Małgorzata Gosiewska - Poseł na Sejm RP.
- Jeżeli chodzi o bezpieczeństwo, jesteśmy wybitnie w tym momencie zatroskani. Widzimy w Polsce serię różnego rodzaju zdarzeń o charakterze kryzysowym. Zdarzeń bardzo poważnych. Zdarzeń, w których możemy podejrzewać, że miały początek niekoniecznie naturalny i możemy podejrzewać, że były dużym zagrożeniem nie tylko dla społeczności, ale również dla środowiska. Nie słyszymy o działaniach wojewodów czy sztabów zarządzania kryzysowego miejskich czy powiatowych w tej sprawie. To, co się wydarzyło na Marywilskiej 44, to nie tylko wielka tragedia dziesiątek ludzi, bo to jest tragedia tych kupców, ich pracowników, wszystkich, którzy tam przyjeżdżali i utożsamiali się z tym miastem, ale też wszystkich podwykonawców, całych łańcuchów dostaw. To są naprawdę tysiące miejsc pracy. Sam pożar, który był ogromnych rozmiarów, który był widoczny z każdego punktu Warszawy i powiatów okalających, był bardzo poważnym zagrożeniem i w momencie, w którym on się dział, nie wiedzieliśmy, czy stanowi duże zagrożenie dla środowiska, czy stanowi duże zagrożenie dla populacji, czy należy zastosować się do specjalnych procedur. Nie słyszeliśmy wczoraj o wojewódzkim sztabie zarządzania kryzysowego. Wojewoda udał się jedynie na konferencję prasową na miejscu. Nie słyszeliśmy o miejskim sztabie zarządzania kryzysowego. Chciałbym zwrócić uwagę na nieprawdopodobną hipokryzję prezydenta Trzaskowskiego. Kiedy ma się odbywać Marsz Niepodległości w Warszawie, prezydent kilka dni wcześniej zapowiada, że będzie siedział w Centrum Zarządzania Kryzysowego i na monitorach oglądał, co się dzieje. Za to w momencie, w którym płonie gigantyczna hala na Marywilskiej 44, prezydent na X zaprasza na Campus Polska i nie znajduje czasu, żeby spotkać się w ratuszu z podległymi sobie służbami. Chciałbym Państwu jasno dzisiaj zadeklarować, że tej sprawy nie zostawimy. Kategorycznie domagam się od prezydenta Trzaskowskiego wyznaczenia dodatkowego miejsca dla wszystkich kupców z Marywilskiej 44. Nie może być tak, że ludzie, którzy tam pracowali, ludzie, którzy płacili podatki w Warszawie, ludzie, którzy byli z tym miejscem związani, mają teraz zostać jedynie z symboliczną pomocą, która jest w tym momencie, rozważana przez wojewodę, ponieważ wczoraj wojewoda nie zapowiedział w trybie zarządzania kryzysowego udzielenia pomocy, tylko powiedział, że rozważy tego rodzaju pomoc - powiedział Tobiasz Bocheński.
- Mamy dzisiaj tak naprawdę obraz władzy, która jest bezradna. Z przykrością muszę powiedzieć, że z nami pilot nie leci. Ostatnie dni pokazują, jak naprawdę ta władza potrafi zarządzać, to jest jedna diagnoza, że nie potrafi zarządzać. Jeżeli jest mowa o ministrze spraw wewnętrznych i administracji, szefie najważniejszego resortu, który odpowiedzialny jest za bezpieczeństwo wewnętrzne kraju, to jest to mowa resorcie, o ludziach, którzy zajmują się sprzężeniem mikrofonów, a nie sprawami dotyczących bezpieczeństwa, chociażby mieszkańców Śląska. Kilka dni temu doszło do gigantycznego pożaru odpadów niebezpiecznych. Część mediów w ogóle nie zwróciło na to uwagi. Wszystkie praktycznie wody pogaśnicze ze składowiska odpadów niebezpiecznych dostały się bezpośrednio do rzeki. Gdzie są posłanki, które dzisiaj zajmują funkcję wiceministrów w Ministerstwie Klimatu i Środowiska? Nie ma ich. Dzisiaj mamy taki obraz, że władze samorządowe w Warszawie nie organizują na odpowiednim szczeblu spotkania z mieszkańcami, z kupcami, czy też nie organizują sztabów kryzysowych, ale oczywiście także nieobecny jest minister spraw wewnętrznych i administracji. Co jeszcze musi się w Polsce wydarzyć, aby minister spraw wewnętrznych i administracji ruszył się i zorganizował konferencję, ruszył się i podjął konkretne działania? On tylko wtedy wychodzi, kiedy dotyczy to problemu związanego z nagłośnieniem. Bo mam wrażenie, że zajmuje się sam sobą, czy zajmował się jeszcze do niedawna sam sobą, a kompletnie ignorował sprawy, które dotyczą bezpieczeństwa - powiedział Poseł Jacek Ozdoba.