- Polityczna komisja ds. badania wpływów rosyjskich, powołana przez premiera Tuska, pracowała przez kilka miesięcy za niemałe pieniądze i okazało się, że po tych kilku miesiącach pracy opublikowała wstępny raport zawierający się na jednej stronie A4. To jest kompromitacja tej instytucji jeśli po tak długich obradach, po 24 spotkaniach członków tej komisji, są w stanie wyprodukować taki raport czy podsumowanie koncentrujące się na jednej stronie A4, w której w zasadzie jedynym konkretem jest rekomendacja, aby organy ścigania stosowały odpowiednie przepisy zwalczające symbolikę rosyjskiej polityki agresji.
Ta komisja ds. badania wpływów rosyjskich to jest oczywiście polityczna komisja, która jak widać nie chce i nie może, albo nie potrafi realnie definiować wpływów rosyjskich i ich zwalczać, bo być może, gdyby sięgała głębiej w tę tematykę, złapałaby sama siebie za rękę, albo za rękę swoich własnych mocodawców, bo jasnym jest, że polityka resetu wobec Federacji Rosyjskiej była prowadzona przecież przez tych samych polityków, którzy dzisiaj zasiadają w gabinetach ministerialnych.
Oprócz kompromitujących działań politycznej komisji ds. badania wpływów rosyjskich, ostatnie dni to także i historia szpiega rosyjskiego Pablo Gonzaleza, a tak naprawdę Pawła Rubcowa, witanego zresztą na lotnisku w Moskwie przez samego Władimira Putina, który dosyć aktywnie operował także i na polskim rynku medialnym. Tą tematyką komisja Donalda Tuska się nie zajęła, a być może powinna dlatego, że okazuje się, że ten człowiek był bardzo aktywny i bardzo niebezpieczny, jeśli chodzi o rozsiewanie dezinformacji rosyjskiej w polskiej przestrzeni medialnej. Media w Polsce ustaliły, że pan Rubcow był rozpracowywany także i systemem Pegasus. Pytanie więc, dlaczego przez ostatnie miesiące i lata ten system był tak intensywnie krytykowany przez część dzisiaj rządzącej koalicji, a wcześniej będącej w opozycji, dlaczego chciano oślepić i ogłuszyć polskie służby, kiedy właśnie system Pegasus był wykorzystywany m. in. do tego, żeby zwalczać rosyjską agenturę - powiedział Poseł PiS Marcin Przydacz.
- Ten właśnie dokument, te podsumowanie trzymiesięcznej pracy politycznej komisji Tuska ds. badania wpływów rosyjskich, czyli jedna kartka papieru to podsumowanie chyba nie pracy, bo ciężko nazwać pracą przygotowanie takiego dokumentu, w którym są napisane oczywistości, truizmy. Wielokrotnie mówiliśmy, że jeżeli ta komisja ma realnie coś wyjaśniać, to powinna się zająć szczegółowo kwestiami, które miały miejsce w latach 2007-2015. Co jest jednak przedmiotem zainteresowania pracy tej komisji? Ciężko określić. Reorganizacja instytucji państwa odpowiedzialnych za sprawy bezpieczeństwa, zaniechanie i opóźnienia w programach modernizacji sił zbrojnych, działalność służby zagranicznej, rozwiązania systemowe, w tym prawne i kadrowe, dezinformacja - żadna z tych materii nie została omówiona w tym dokumencie.
Warto zaznaczyć, że to podsumowanie trzymiesięcznej pracy politycznej komisji Tuska ds. badania wpływów rosyjskich, ten świstek papieru, to jest koszt blisko pół miliona złotych, które państwo płacicie ze swoich pieniędzy dla tych, którzy to przygotowali. A tych spotkań było 24. Oni się szczycą tym, że w tym okresie, blisko już trzymiesięcznym, bo jutro będziemy obchodzili trzy miesiące funkcjonowania ruskiej komisji Stróżyka, że część z nich otrzymała dostęp do informacji niejawnych. Gratulujemy takiego właśnie doboru osób, gdzie blisko 3 miesiące była potrzeba ich weryfikacji.
Podstawowym elementem pracy tej komisji powinno być wyjaśnienie roli i osoby pana Pawła Rubcowa, agenta GRU, partnera życiowego pani redaktor Chodownik. Chcemy uzyskać szczegółowe informacje z kim oni się spotykali, jaki mieli wpływ na linie redakcyjne wielu redakcji. Jest to sytuacja dramatyczna i wymagająca wyjaśnienia. To właśnie powinno być realnym przedmiotem prac tej ruskiej komisji generała Stróżyka, ale jak wiemy doskonale to nie będzie przedmiot prac tej komisji, bo ta komisja ma na celu tylko i wyłącznie doprowadzenie do kolejnych igrzysk politycznych, a nie wyjaśnienie jakichkolwiek szczegółów, bo jakby chciała wyjaśniać szczegóły to już byśmy mieli szczegółowy raport odnośnie m. in. zaniechań i opóźnień w programie modernizacji sił zbrojnych - powiedział Poseł PiS Andrzej Śliwka.