- Opozycja kłamliwie alarmuje o zagrożeniu lasów, wiedząc, że nowe przepisy dotyczą tylko prywatnych działek i prawa Polaków do decydowania o tym, co dzieje się w ich ogródkach. Przypomnę, że za czasów rządów koalicji PO-PSL w ekspresowym tempie uchwalono ustawę zakładającą drenowanie Lasów Państwowych. Wówczas ponad 1,5 mld zł miało trafić do zadłużonego przez PO budżetu - powiedziała Premier Beata Szydło podczas sejmowej debaty nad wnioskiem o odwołanie Ministra Środowiska Jana Szyszko.
Stwierdziła, że od kilku tygodni opozycja podsyca histerię na temat rzekomej masowej wycinki drzew.
- PO sadzi drzewa i zapewnia nas, jak bardzo leży im na sercu dobro przyrody i ochrona środowiska, podczas gdy w ciągu ostatnich 10 lat, za zgodą samorządu rządzonego przez PO, tylko w Warszawie wycięto ponad 230 tys. drzew. Nie słyszeliśmy wtedy protestów Hanny Gronkiewicz-Waltz, która się na te wycinki zgadzała. Nie było też protestów innych polityków PO - przypomniała.
Dodała, że w ramach reprywatyzacji w prywatne ręce oddawano nie tylko kamienice, ale również skwery i parki.
Zaznaczyła, że w 2009 r. rządząca wówczas kolacja zgodziła się, aby rokiem bazowym do liczenia redukcji emisji gazów cieplarnianych stał się rok 2005, a nie dużo korzystniejszy dla Polski 1990.
- Rok 1990 zapisany był w konkluzjach Rady Europejskiej z 2007 r., podpisanym przez śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Zmiana ta dokonana była świadomie, ze szkodą dla polskiej gospodarki - oznajmiła.
Podkreśliła, że Minister Środowiska jest cenionym w świecie specjalistą.
- Ciężka praca Ministra Szyszko doprowadziła do tego, że konkluzje szczytu klimatycznego w Paryżu w 2016 r. zakończyły się sukcesem Polski. Na wniosek polskiego Rządu wpisano, że polityka klimatyczna musi uwzględniać specyfikę poszczególnych gospodarek - powiedziała Premier Beata Szydło.