- Kwestia wpływów rosyjskich na rzeczywistość polityczną w Europie w Unii Europejskiej, ale także niestety w Polsce, jest bardzo istotna. Mając na uwadze fakt, że rosyjskie służby bardzo aktywnie działają na wszelkich odcinkach od Berlina po Brukselę, w żaden sposób nie można wykluczyć wykluczyć, że także i w poprzednich latach rosyjskie służby bardzo intensywnie próbowały oddziaływać na rzeczywistość polityczną w Polsce. Kwestia ta była przedmiotem działań i badań przez komisję jeszcze zarządów Prawa Sprawiedliwości pod przewodnictwem pana profesora Cenckiewicza. Niestety została ona sparaliżowana przez #Koalicja13grudnia. Dziś procedowany jest w Sejmie kolejny wniosek o tak naprawdę rozwiązanie i zatarcie wszelkich możliwych śladów funkcjonowania tej komisji. W zamian za to rząd Donalda Tuska zdecydował o powołaniu komisji swojej własnej, ale już nie komisji ekspertów, a komisji politycznej, złożonej z przedstawicieli poszczególnych ministerstw. Dotarliśmy do pisma, jakie szef tej komisji dot. badań wpływów rosyjskich generał Stróżyk wysyłał do ministerstw, zakreślając termin pracy na 23 września 2024 roku. Ale to, co dużo bardziej ciekawe w tym piśmie datowanym na 8 lipca to fakt, że generał Stróżyk de facto przerzuca całą pracę i odpowiedzialność swojej komisji na poszczególne ministerstwa, oczekując od ministrów informacji na temat zidentyfikowanych przez ministerstwa przypadkach wpływu Rosji i Białorusi na poszczególne elementy życia publicznego. W ten sposób nie można prowadzić działań żadnej komisji, jeżeli komisja mająca ambicje bycia komisją ekspercką, niezależną, po prostu wzywa tylko ministerstwa i ministrów rządu Donalda Tuska do wykazania konkretnych elementów wpływu Rosji czy Białorusi na życie publiczne. Pokazuje to brak merytorycznego przygotowania tejże komisji, brak też rzeczywistego planu działania - powiedział Poseł PiS Marcin Przydacz.
- W piśmie skierowanym przez generała Stróżyka, w zakresie szukania tych wpływów rosyjskich, jest prośba o podanie działań podjętych w latach 2004-2024, działań reorganizacyjnych, logistycznych, prawnych dotyczących służb urzędów państwowych i dotyczących również Wojska Polskiego. Mamy odpowiedź na te pytania. Za czasów Donalda Tuska, za czasów Platformy Obywatelskiej, Polskiego Stronnictwa Ludowego, w latach 2007-2015 zostało zlikwidowanych 650 jednostek wojskowych, głównie na ścianie wschodniej, między innymi w Ostródzie, w Morągu, w Elblągu, w Braniewie. Jeżeli pan generał Stróżyk poszukuje takich informacji, to wystarczy że sięgnie właśnie do archiwum, które jest w Ministerstwie Obrony Narodowej - ma do niego dostęp. W ramach prac naszego zespołu wspólnie z przewodniczącym Marcinem Przydaczem podejmujemy szereg interwencji we właściwych resortach, właściwych instytucjach i zaczniemy właśnie od umów pomiędzy polskimi służbami, a służbami rosyjskimi, gdzie wnioskujemy o informacje do Koordynatora Służb Specjalnych, do Ministra Obrony Narodowej, ale także do innych jednostek, które są w posiadaniu stanowiska Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego z 2012 roku, ponieważ według informacji prasowej, które się pojawiały, a także informacji w przestrzeni medialnej, generał Bondaryk, szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego krytycznie podszedł do umowy podpisanej pomiędzy SKW a FSB, gdzie zostało stwierdzone, że zawarcie tej umowy jest sprzeczne z interesami państwa polskiego. Więc będziemy chcieli dążyć do tego, żeby ten dokument został upubliczniony, żeby opinia publiczna właśnie poznała prawdę, gdzie są te prawdziwe wpływy rosyjskie - powiedział Andrzej Śliwka - Poseł na Sejm RP
#stopPATOwładzy