Wywiad z Prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim

Rozmawiamy niemal równo rok po wybuchu wojny, po rozpoczęciu barbarzyńskiego najazdu rosyjskiego na Ukrainę. Oznaczało to wielkie zmiany i wyzwania dla Polski, Europy, świata. Jak w pana opinii, lidera obozu politycznego rządzącego Polską, przeszliśmy przez tę próbę?

- Gdy rozpoczął się rosyjski najazd na Ukrainę, byłem wicepremierem ds. bezpieczeństwa i otrzymywałem informacje na bieżąco. Niektóre z nich brzmiały bardzo pesymistycznie, zakładały, że to potrwa bardzo krótko. Jeszcze w marcu, gdy byliśmy z innymi premierami w Kijowie, miasto było prawie otoczone. Tylko bardzo gęsta linia kolejowa pozwoliła na manewrowanie i przejazd. Zatem z tamtej perspektywy mamy obraz - mimo wszystko, mimo wielkich strat i cierpień - pozytywny. Rosjanie ani Kijowa, ani Ukrainy nie zdobyli, zostali odrzuceni, zdecydowana część ukraińskiego terytorium znajduje się pod kontrolą państwa, Ukraina się broni.

Obawia się pan zapowiadanej ofensywy rosyjskiej?

- Ona się już wyraźnie rozwija. Ukraińcy bardzo okrzepli, są w stanie się bronić. Miejmy nadzieję, że dostaną pomoc w skali, która pozwoli im się obronić. Warto to zrobić także dlatego, że wykorzystują ją efektywnie. To był przecież rok walki drugiej armii świata, jak pokazywało wiele analiz i wyliczeń, z 23. armią świata. W tym starciu Ukraina miała nie mieć szans. Zobaczyliśmy, ile może ludzka wola. A także jak bardzo się mylili ci, którzy formułowali te oceny o niezwyciężonej potędze rosyjskiej.

 To był ważny czynnik prób zastraszania Zachodu, także nas, argument, by się nie stawiać. Dlaczego tak wielu ekspertów aż tak się pomyliło?

- O dotychczasowym wyniku starcia zdecydowało wiele czynników, w tym udzielona błyskawicznie i w wielkiej skali pomoc polska i zachodnia, a także ogromny poziom rozkładu, złodziejstwa, korupcji, demoralizacji armii rosyjskiej i całego państwa rosyjskiego.

Z tego, co wiemy, o udzieleniu przez Polskę natychmiastowej pomocy w pełnej możliwej skali zdecydował pan osobiście.

- Tak było. Zdecydowałem o użyciu wszystkich możliwości naszego obozu politycznego, by pomóc walczącej Ukrainie. Zdecydowaliśmy, że zrobimy wszystko, co można na poziomie centralnym, o pełnym zaangażowaniu rządu, ministerstw, agend państwa polskiego. Wspomożemy wszystkie samorządy, które będą chciały się zaangażować, to przecież także część państwa polskiego, o czym wielu zapomina. Do tego ruszyła pomoc humanitarna, zarówno ta organizowana przez rząd, jak i ta oddolna. Polacy zachowali się, jak trzeba, bardzo im za to dziękuję!

Pomoc państwowa to też przekazanie uzbrojenia. Nie wahał się pan? 

- Wiedzieliśmy, że musimy pociągnąć przykładem innych. Udzieliliśmy efektywnej pomocy w sprzęcie wojskowym, czołgach, haubicach, amunicji i innym sprzęcie, która wedle wielu ekspertów by la kluczowa dla przetrwania Ukrainy w pierwszych miesiącach walki. Tu więcej dali tylko Amerykanie, a przecież każdy rozumie różnicę możliwości, które dzielą oba państwa. To zdecydowane polskie szarpnięcie było konieczne, bo na początku postawa Zachodu była chwiejna, wyjąwszy Anglików i Amerykanów.

Cały wywiad do przeczytania w najnowszym wydaniu tygodnika ,,Sieci''

Lista aktualności