- Dla jednych wciąż być może jestem bankowcem, dla drugich pozostaję jednak chłopakiem z „Solidarności Walczącej", którego esbecy straszyli kopaniem grobu w lesie albo do którego mierzyli z pistoletu - zapewne nabitego. Mam nadzieję, że dla większości moich Rodaków będę jednak tym, który pełniąc służbę publiczną, łączy w sobie antykomunizm i patriotyzm ze zdobytym wykształceniem, doświadczeniem zawodowym i umiejętnością zarządzania - powiedział Premier Mateusz Morawiecki w wywiadzie dla „Gazety Polskiej”.
Co oznacza zmiana Premiera z Beaty Szydło na Mateusza Morawieckiego?
- Decyzja kierownictwa Prawa i Sprawiedliwości to nie jest zmiana kierunku, w którym podąża nasza formacja. Cel, jaki przedstawiło nam do realizacji kierownictwo polityczne na czele z Prezesem Jarosławem Kaczyńskim, cel, który został też zawarty w naszym programie, to modernizacja i budowa silnej, bezpiecznej Polski. A żeby ten cel osiągnąć, wszystkie polskie rodziny muszą korzystać ze wzrostu gospodarczego. To oznacza dbałość o sprawy społeczne, inwestycje rozwojowe i dobre relacje z partnerami z zagranicy. Pierwsze dwa lata rządów Zjednoczonej Prawicy to przede wszystkim likwidacja najbardziej rażących niesprawiedliwości- wyciągnięcie dzieci i młodzieży z biedy, a czasami ze skrajnego ubóstwa, dzięki programowi 500+, obniżenie wieku emerytalnego i wprowadzenie darmowych leków dla seniorów. Naszym wielkim sukcesem jest także uszczelnienie systemu podatkowego, bo dzięki temu największe w czasach III RP programy społeczne są możliwe. I to bez naruszania stabilności finansów publicznych. Innym sukcesem jest też sprowadzenie do Polski inwestycji, które dają nowe, wysokopłatne miejsca pracy. To wszystko działo się pod ostrzałem ze strony naszych przeciwników, którzy nie wahali się przed działaniami odbijającymi się negatywnie na wizerunku Polski za granicą. Czas to postrzeganie zmienić. Mogę w tym miejscu obiecać, że będę mocno skoncentrowany także na arenie międzynarodowej - przede wszystkim Europie i Stanach Zjednoczonych. Oprócz tego oczywiście gospodarka i nasze flagowe projekty inwestycyjne, takie jak program Mieszkanie Plus czy Centralny Port Komunikacyjny. To trudne wyzwanie i jestem zaszczycony kredytem zaufania, który dostałem od kierownictwa naszego obozu politycznego.
Ma Pan być Premierem, który przede wszystkim zmieni polską gospodarkę?
- Gospodarka przede wszystkim nie może być odklejona od codziennego życia. Gospodarka i społeczeństwo to jedno. To dzięki sukcesowi w walce z mafiami VAT-owskimi, które okradały nasze państwo na dziesiątki miliardów złotych, możemy pozwolić sobie na realizację solidarnego programu społecznego. Kiedyś Wielka Brytania wydawała się bardzo atrakcyjna dla rodziców, dziś przy trójce dzieci w Polsce dostaje się tyle samo, a od czwórki wzwyż więcej. A każdy wie, że ceny w Londynie są znacznie wyższe niż w Warszawie, a na prowincji w Anglii wyższe niż w średniej wielkości polskich miastach. Prawo i Sprawiedliwość obiecało Polakom, że jakość ich życia podczas naszych rządów znacząco się podniesie. I to dla wielu już się spełniło, natomiast naszym celem jest solidarny podział owoców sukcesu tak, aby wszyscy z niego korzystali.
Co jest warunkiem powodzenia wielkiego programu Prawa i Sprawiedliwości?
- Warunkiem sukcesu Rzeczypospolitej jest bezpieczeństwo i suwerenność. Suwerenność i tożsamość nie są balastem. My chcemy dokonać wielkiej modernizacji Polski. Ale nasza koncepcja modernizacji powinna być inna, niż wydawało się jeszcze 5 czy 10 lat temu. Jej rdzeniem i istotą jest uznanie, że narodowa suwerenność i tradycja są atutem w modernizacyjnych zmaganiach, a nie barierą czy hamulcem, jak to nam niektórzy próbowali wmówić. Za tą koncepcją stoi diagnoza, że w dzisiejszej Europie narodowe interesy odgrywają rolę znacznie istotniejszą niż ideologiczne nawoływania do budowy wspólnego „europejskiego domu". Dziś przecież wszyscy widzimy to dokładnie.
Jakie będzie hasło przewodnie Pana rządu, główny cel?
- Stałe podnoszenie standardu życia Polaków, polskich rodzin, połączone z bezpieczeństwem- zewnętrznym oraz wewnętrznym. To jest nasz cel celów. To, żeby w perspektywie 10-15 lat zwykłą polską rodzinę było stać na to samo co przeciętną rodzinę z Zachodu - hiszpańską, francuską czy włoską. Tu nasze priorytety, priorytety Prawa i Sprawiedliwości, nie zmieniają się ani o jotę. Będziemy tworzyć warunki i wdrażać rozwiązania pozwalające Polakom znajdować coraz lepszą pracę, za coraz lepszą płacę. Choć jesteśmy najbardziej pracowitym społeczeństwem Europy, to Polacy wciąż średnio zarabiają 2400 złotych „na rękę". W takiej
sytuacji trudno mówić o komforcie w podejmowaniu decyzji o zakładaniu rodziny, znaczącej poprawie naszej polskiej demografii. Zatem poprawa bezpieczeństwa finansowego polskich rodzin będzie stała w centrum podejmowanych przez nasz rząd działań. Ale lepszej pracy i wyższych pensji - choć jest z tym coraz lepiej - nie da się zadekretować i zmienić z dnia na dzień. Musimy do tego dochodzić poprzez realizację celów pośrednich: dynamiczny rozwój tańszego mieszkalnictwa. To temu ma służyć program Mieszkanie Plus, którego realizacja musi radykalnie przyspieszyć tak, aby mieszkanie przestało być luksusem zarezerwowanym dla najbogatszych.
Czy jest szansa na poprawę relacji z UE?
- Nowy rząd, nawet w ramach tego samego obozu politycznego, oznacza nie tylko kontynuację, lecz także w naturalny sposób nowe otwarcie. Chcemy nowego otwarcia w dialogu z Brukselą, ale też oczekujemy nowego otwarcia po stronie Brukseli. Mniej emocji i ideologii, a więcej racjonalności i prawdziwego dialogu. Kraje tzw. Starej Europy powinny też zrozumieć, że kraje nowej Europy, w tym Polska, to już okrzepłe demokracje, ze stabilną gospodarką, świadome swej podmiotowości państwa i dojrzałe wspólnoty narodowe. Kraje takie jak Polska mogą mieć i mają świeże pomysły na rozwiązanie starych europejskich problemów.
Całość wywiadu dostępna w najnowszym wydaniu „Gazety Polskiej”.