Przed nami ogromne wyzwania

Jestem zadowolony z wyników tego szczytu nie tylko dlatego, że to wielki sukces Polski, że będziemy mogli wykorzystać olbrzymią sumę pieniędzy, ale także dlatego, że Unia Europejska po tym maratonie lepiej rozumie, że wszyscy jedziemy na jednym wozie. – powiedział Premier Mateusz Morawiecki z rozmowie z tygodnikiem „Sieci Prawdy”.

Ostatni unijny szczyt to cztery dni i cztery noce negocjacji z krótkimi przerwami na odpoczynek. To celowa taktyka, zmierzająca do tego, by wykończyć prezydentów i premierów, by doprowadzić ich do stanu, w którym ze zwykłego zmęczenia godzą się na wszystko?

Mateusz Morawiecki: Być może był taki zamysł, ale to nie od nas zależało. W takiej sytuacji nie można było ulec zmęczeniu ani presji, stawka była zbyt duża. I nie ulegliśmy. Wróciliśmy z ogromną, bezprecedensową kwotą pieniędzy na rozwój Polski. Zresztą, jak to po dobrych negocjacjach, wszyscy wyszli z tego szczytu zwycięscy. Wygrały kraje mniej zamożne, ale również te, które dopłacają do budżetu Unii. Bo i one korzystają z jednolitego rynku, z inwestycji, z tego, że w Polsce buduje się drogi. I to staraliśmy się uświadamiać. Mówiliśmy: wasze firmy biorą z naszych krajów dywidendy, więc dostrzeżcie lepiej korzyści, które osiągacie z rozwoju Polski. I dostrzegli.

I ten język działa?

Ostatecznie to się przebija, powtarzanie tego na różne sposoby w końcu trafia do adresatów. I dlatego takie kraje jak Austria czy Dania, które rzeczywiście dużo wpłacają, także są zwycięzcami. Jednak ja się przede wszystkim cieszę z tego, że Polska osiągnęła swoje najważniejsze cele. Mimo że - i mówię to z wielkim smutkiem - polska opozycja zachowywała się jak przeciwnicy Polski przy negocjacyjnym stole.

Jak wygląda praktyczna walka o swoje cele na takim szczycie?

To głównie wielopłaszczyznowe budowanie różnych koalicji. A więc oczywiście Europa Środkowa jako nasze naturalne środowisko, ale także grupa państw przemysłowych z Europy Północnej. Mówimy jednym językiem z Węgrami czy Czechami, ale potrafimy też porozumieć się z Niemcami, Duńczykami czy Szwedami. Ze Szwedami i Duńczykami jesteśmy na antypodach w niektórych sprawach, ale bardzo blisko w innych. W zakresie pomocy dla południa Europy podziały były inne, niż się wszystkim wydaje. Jestem zadowolony z wyników tego szczytu nie tylko dlatego, że to wielki sukces Polski, że będziemy mogli wykorzystać olbrzymią sumę pieniędzy, ale także dlatego, że Unia Europejska po tym maratonie lepiej rozumie, że wszyscy jedziemy na jednym wozie.

Te 750 mld zł, o których mówił pan po powrocie z Brukseli, to są szacunki i nadzieje czy też precyzyjne wyliczenie kwoty gwarantowanej?

750 mld zł to suma, która jest już zapisana w różnych rubryczkach pod różnymi pozycjami. Można więc powiedzieć, że jest to suma już przyznana. Oczywiście zakładamy, że Parlament Europejski ostatecznie potwierdzi to porozumienie.

(…)

Na co Polska powinna wydać te pieniądze, oczywiście mając świadomość, że znaczna ich część jest automatycznie przeznaczana na konkretne cele? Będzie jakiś plan rozwoju, plan inwestycji na kolejną dekadę?

Kierunek może być tylko jeden: podniesienie Polski na zdecydowanie wyższy poziom życia i zaawansowania technologicznego. Taki, który sprawi, że naszych absolwentów wyższych uczelni będziemy mogli zatrudniać za lepsze pieniądze. I taki, który spowoduje, że - jak zakłada program prezydenta Dudy - wszyscy Polacy będą więcej zarabiali. A więc jak największą część tych środków trzeba przeznaczyć na cele modernizacyjne. Co to znaczy? Wciąż mamy wielką lukę infrastrukturalną: koleje, drogi, kolej metropolitalna, światłowody, CPK i wiele innych obszarów. To będzie bardzo ważny kierunek. Drugi kierunek to finansowanie nowoczesnej energetyki. Świat, kraje najlepiej rozwinięte, idą właśnie w tę stronę. My chcemy ocalić jak najwięcej miejsc pracy w energetyce, a jednocześnie podjąć wyzwanie w dziedzinie rewolucji energetycznej. Musimy w niej być, wykorzystując wielki potencjał inżynieryjny, projektowy, zgromadzony na Górnym Śląsku.

(…)

Pana zdaniem działania rządu mają więc przełożenie na wyniki wyborcze?

Tak, one są dostrzegane. Starły się z sobą dwie potężne fale. Z jednej strony fala kreowana przez Rafała Trzaskowskiego, którą finalnie udało nam się podciąć, i z drugiej strony nasza narracja, której istotą było przekonywanie, że nasza polityka miała i ma sens, że warto ją kontynuować, bo bardziej sprawiedliwe dzielenie owoców rozwoju faktycznie przekłada się na godne życie na co dzień milionów polskich rodzin. Zapytam retorycznie: czy byłaby możliwa wygrana prezydenta Andrzeja Dudy, gdybyśmy wspólnie z prezydentem nie opracowali tarczy finansowej i antykryzysowej i nie poradzili sobie z pierwszą falą epidemii COYID -19?

Czy 36-proc. wynik Andrzeja Dudy wśród młodzieży, a konkretnie w przedziale wiekowym 18-29 lat, to jest powód do zmartwienia? Trzeba pamiętać, że obóz rządzący nie mógł obiecać rewolucji, bo przecież bronił swojego dorobku, a nie atakował.

Tak czy owak, mnie to martwi. Na pewno zrobimy wszystko, żeby wsłuchać się w glos młodych ludzi. Bardzo lubię wyzwania. Cieszę się, że młodzi mają dużą wrażliwość na dobro, na sprawy środowiska, na sprawiedliwość społeczną. Entuzjazm młodych ludzi trzeba wykorzystywać do zmiany świata na lepsze. Trzeba przekonywać do naszej wizji tej zmiany. Jeden z sondaży pokazał niedawno, że o ile bardzo młodzi ludzie, do 24. roku życia, źle oceniają rząd, o tyle już ci nieco starsi, między 24. a 30. rokiem życia, oceniają nas zdecydowanie lepiej.

(…)

Przed Zjednoczoną Prawicą - jak wszystko wskazuje - trzy lata bez większych wyborczych wyzwań. Jeśli reformować, to teraz.

Mamy tego pełną świadomość. Dlatego omawiamy zmiany w rządzie. Chodzi o zbudowanie takiej struktury, która będzie w stanie skutecznie odpowiedzieć na wszystkie wyzwania, która sprawnie będzie wdrażała reformy. Dziś widzimy wiele nieefektywności i w samorządach, i również w ramach naszych struktur, nie ma co ukrywać. Jeśli nie przeprowadzimy zmian, jeśli nie szarpniemy za cugle, nie ruszymy do przodu, o zwycięstwo w 2023 r. będzie bardzo trudno. Być może bez niezbędnych zmian nie będzie ono już możliwe. Dlatego nie ma dla obozu Zjednoczonej Prawicy wakacji, od kilku dni pracują zespoły robocze, które mają pokazać propozycje zmian, ale takich o dużej dynamice.

Całość rozmowy dostępna w papierowym wydaniu tygodnika „Sieci Prawdy”. Zachęcamy do przeczytania.

Lista aktualności