- Dla nas zdolność powiedzenia „nie", nawet w konfrontacji z wszystkimi innymi, to powrót do sytuacji podmiotowej. I dlatego dzień szczytu był jednocześnie bardzo dobrym dniem naszej Pani Premier. Pokazała, że znacznie przewyższa przeciętną Unii Europejskiej - powiedział Prezes PiS Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla tygodnika "W Sieci".
Jaka będzie rola Jacka Saryusz-Wolskiego w obozie rządzącym w przyszłości?
- W tej sprawie Jacek Saryusz-Wolski nie dostał żadnych obietnic. Ta sprawa została potraktowana przez wszystkich zainteresowanych jako działanie pro publico bono. Zadaliśmy pytanie: „Czy zgadza się pan podjąć tej roli?" Nic więcej, żadnych warunków.
Czy na którymś etapie Rząd rozważał rezygnację z wyrazistego oporu przeciwko reelekcji Tuska w zamian za przyhamowanie unijnych ataków na Polskę?
- Takiej umowy nie było. Gdyby ustały wszystkie ataki przeciwko nam, gdyby takie zapewnienie padło także ze strony samego Tuska, to nad takim scenariuszem byśmy się zastanowili. Nie było jednak takiej propozycji.
W jaki sposób głosowanie w sprawie Tuska wiąże się z próbą powstrzymania Europy dwóch prędkości?
- Jeszcze niedawno wybór Donalda Tuska wydawał się niepewny. Zapewniano nas, że sprzeciw Polski będzie uszanowany, że inne rozwiązanie jest nie do pomyślenia. Skoro zapadła decyzja, że jednak nasz opór będzie łamany, to należy to wiązać ze zmianą koncepcji polityki niemieckiej, jasno wyrażoną w deklaracji wersalskiej. Pani Merkel, stawiając na Tuska, musi mieć pewność, że poprze on Europę dwóch prędkości.
Na jakiej podstawie Pan sądzi, że Tusk już się zgodził poprzeć Europę dwóch prędkości?
- Na podstawie tego, co robią Niemcy. Inne sygnały też są jasne. Kilka dni temu, w Jesionce pod Rzeszowem, podczas wręczenia Nagrody im. Józefa Ślisza, głos zabrał Jerzy Buzek. Jasno powiedział, że dwie prędkości są właściwie postanowione. Bez entuzjazmu, jednak to już jest zaakceptowane. Skoro Buzek mówi o tym tak otwarcie, to znaczy, że decyzja zapadła i obejmuje również grę o reelekcję Tuska.
Wielu Polaków wierzy, że najlepszą, najbezpieczniejszą odpowiedzią na tego typu zagrożenia jest siedzieć cicho i trzymać się niemieckiego rękawa.
- Taka droga prowadzi wyłącznie do strat i dalszej degradacji kraju. Były już zdarzenia pokazujące, że za poprzedniego rządu upadliśmy bardzo nisko. Przypomnę np. zablokowanie toru podejścia do portu w Świnoujściu przez niemiecko-rosyjski gazociąg. W ramach polityki siedzenia zawsze cicho Niemcy mogli sobie na to pozwolić. A w relacjach międzynarodowych zablokowanie portu to jest ruch bardzo brutalny, także w prawie międzynarodowym. Takich przykładów są dziesiątki.
Co wynika ze szczytu w Brukseli dla stosunków polsko-niemieckich?
- Relacje polsko-niemieckie mają dwa poziomy. Jeśli chodzi o relacje bezpośrednie między politykami, to nie można pani Merkel niczego zarzucić, i tu mamy dobry poziom. I jest poziom realiów, a tu nic się nie zmienia. We wszystkich ważnych sprawach Niemcy prowadzą politykę skierowaną przeciwko naszym interesom. Począwszy od polityki historycznej, skończywszy na energetyce.
Całość wywiadu dostępna w papierowej wersji tygodnika "W Sieci".