- Prawo i Sprawiedliwość jest partią rodzącej się szerokiej klasy średniej - powiedział Premier Mateusz Morawiecki w wywiadzie dla dziennika "Rzeczpospolita".
PiS zapowiedziało, że płaca minimalna będzie wyższa. Ludzie mniej zarabiający mogli się cieszyć, ale więcej zarabiający - nieco zaniepokoić. Koalicja Obywatelska mówi wręcz o wojnie PiS z przedsiębiorcami I lepiej zarabiającymi. Na ile to problem?
- Uważam, że to niewłaściwe postawienie sprawy. Tworzymy dla przedsiębiorców najlepsze możliwe warunki do rozwoju. Zwłaszcza dla polskich przedsiębiorców. Gdybyśmy walczyli z przedsiębiorcami, to czy obniżylibyśmy CIT dla małych spółek z 19 dog proc. czy teraz proponowali mikrofirmom obniżkę obciążeń ZUS-owskich o blisko 500 zł miesięcznie? Narracja KO kompletnie się nie klei. Mamy w okresie rządów czterech lat PiS najwyższy przyrost średniego wynagrodzenia w porównaniu z poprzednimi kadencjami wszystkich poprzednich rządów. Nawet rząd Pawlaka, Oleksego, Cimoszewicza, czyli cztery lata, gdy wzrost PKB był nawet rzędu 7 proc., nie charakteryzował się takim wzrostem płac, również tych średnich i wyższych. Płaca minimalna, dopiero przez nas tak mocno już ruszona, skłoniła do myślenia kompleksowo o gospodarce. Generalnie całość wzrostu płac jest spójna z tempem podnoszenia płacy minimalnej.
Czyli w wizji PiS ten wzrost przeniesie się na wszystkie płace, na klasę średnią?
- Jestem przekonany, że tak właśnie będzie. Że jest to pewien proces, a można nawet powiedzieć mechanizm naczyń połączonych. Wzrost płacy minimalnej skłania przedsiębiorców do lepszego usprzętowienia każdego miejsca pracy, do podnoszenia kwalifikacji pracowników, a w konsekwencji do wyższej efektywności pracy. Przecież o to nam wszystkim chodzi. Nie bez powodu najwyżej rozwinięte dziś państwa Zachodu, Szwecja, Holandia, Niemcy, Dania, mają najwyższe płace minimalne, a jednocześnie jedne z najwyższych współczynników udziału płac w gospodarce.
Wracając do tej klasy średniej, PiS chce jej poszerzania? W jakim stopniu i na jakich zasadach?
- To jest jedno z najbardziej kluczowych pytań, które pada w kontekście wizji rozwoju gospodarczego. Wyjdźmy od pytania, jaka teraz jest ta klasa średnia, po 30 latach od 1989 r., po 25 latach neoliberalnego rozwoju? Socjologowie mówią mi, że to około 20-30 proc. Załóżmy, że to 25 proc. W społeczeństwach zachodnich, które nieco inaczej tworzyły swój dobrobyt, klasa średnia to 60-80 proc. w Skandynawii czy Niemczech. PiS jest partią klasy średniej, jest partią, która pomaga tworzyć klasę średnią w najszybszym tempie w ostatnich 30 latach. A to dlatego, że struktura socjograficzna polskiego społeczeństwa była skonstruowana na zasadzie piramidy. Było niewiele osób bardzo bogatych, bardzo duża rzesza poniżej klasy średniej. Tymczasem struktura społeczeństw Zachodu bardziej przypomina jajko. Duża część w środku, 60-70 proc., to klasa średnia. My przez naszą politykę promocji małych i średnich firm, mikrofirm, niższego ZUS, 500+ dla wszystkich rodzin tworzymy tę klasę średnią, włączając w podział owoców wzrostu coraz szersze grupy łudzi. Chcemy zapewnić im komfort życia, bezpieczeństwo zawodowe, możliwość dokształcania siebie i dzieci w stopniu nieporównywalnym do tej pory. A to są parametry socjologicznie opisywane jako atrybut klasy średniej.
Ale jeśli ta klasa średnia będzie rosła i się poszerzała, to mogą zmienić się jej preferencje polityczne.
- Ale jednocześnie my się zmieniamy. Z każdym rokiem. Jesteśmy partią klasy średniej - dziś bym PiS opisał w ten sposób. Prawo i Sprawiedliwość jest partią rodzącej się szerokiej klasy średniej.
Cały wywiad dostępny w najnowszym wydaniu dziennika "Rzeczpospolita".