- Siły, które mają jakieś zakusy wobec Polski, muszą wiedzieć, że z nami łatwo nie będzie, że traktujemy naszą granicę, naszą państwowość i naszą wolność bardzo, bardzo poważnie. I że przewidujemy różne możliwości, zabezpieczając się na wszelkie dostępne nam sposoby - powiedział Prezes PiS, Wicepremier Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla tygodnika "Sieci".
Panie Premierze, mieliśmy ostatnio do czynienia z kilkoma próbami szantażowania Polski Jej rządu, ze strony Unii Europejskiej, ze strony wschodniej. Czy Polska ulegnie naciskom?
- Żadnym szantażom nie ulegniemy. Walczymy twardo, w sprawach podstawowych dla państwa i Polaków nie ustąpimy. Choć oczywiście wiemy, że polityka polega m.in. na umiejętności wychodzenia z sytuacji niełatwych, a droga do tego nie zawsze bywa prosta. Ci, którzy próbują nam zarzucać w tym kontekście jakieś lawirowanie, całkowicie się mylą. Nasze cele są niezmienne, różne dobieramy jednak metody. Bronimy polskiej suwerenności, bronimy też polskich praw w Unii Europejskiej, bo one są teraz bezczelnie, bezprawnie i w niezgodzie z traktatami podważane. Będziemy też bronić polskiej granicy, temu służy budowa bariery zabezpieczającej. Ustawę w tej sprawie dużą większością głosów przyjął Sejm, teraz zajmie się nią Senat, potem trafi do prezydenta.
Jako Wicepremier do spraw bezpieczeństwa obserwuje pan obronę granicy od środka. Czy państwo polskie zdało egzamin?
- Nie jest oczywiście idealnie, ale jest lepiej, niż można się było spodziewać, sądząc na podstawie ogólnej sprawności naszego państwa, która jest wciąż niewystarczająca.
Jak by pan premier podsumował dotychczasowy etap polskiej obrony: wygrywamy, przegrywamy?
- W tej chwili bronimy się skutecznie. Trzeba sobie zdawać sprawę, że potrzebujemy umocnienia tej obrony i świadomości, że to może być coś długotrwałego i także rozszerzającego się w inne formy i być może w inne regiony.
W tle zarzut o planowanie przez rząd Zjednoczonej Prawicy oraz Prawo i Sprawiedliwość rzekomego polexitu, o tyle zabawny, że to pana środowisko polityczne, jeszcze jako Porozumienie Centrum, pierwsze postawiło postulat marszu Polski w kierunku instytucji europejskich. Innym wtedy śniły się rozwiązania pośrednie, jakieś NATO-bis, jakieś nowe RWPG. Jak pan postrzega ten polexitowy szum?
- Panowie wiedzą, że od 1990 r. mierzę się z absurdalnymi zarzutami, niemającymi nic wspólnego z prawdą.
Pytamy, co opozycja chce tym według pana osiągnąć?
- Chce wykreować jakiś punkt, który pozwoli skupić pod ich przewodnictwem energię przeciw nam. Cały ten polexit to całkowita bzdura, równie dobrze mogliby ogłosić, że chcę przyłączyć Polskę do któregoś z sąsiadów, straszyć taką bzdurą Polaków i organizować pod tymi hasłami demonstrację.
Połski Ład jest projektem politycznym, z którym nadal wiąże pan nadzieje? Czy się sprawdził?
- Ten plan się sprawdzi wtedy, gdy będzie realizowany. Na poziomie komunikacyjnym musimy to wzmocnić, szukać nowych pomysłów, bo funkcjonuje wokół niego wiele mitów. Jak choćby ten o podwyżce podatków, co dotyczy jakiegoś marginalnego wycinka. Dla ponad 90 proc. podatników to będzie neutralne lub bardzo korzystne. To wielka szansa, by Polskę pozytywnie i szybko zmienić, dogonić Zachód, co dawno powinniśmy zrobić. Polski Ład to ważna oferta także dla mieszkańców wsi i mniejszych miast. To Kodeks rolny, uregulowanie wielu spraw związanych z prowadzeniem gospodarstwa, które obecnie są dla rolników problemami. Ale także zapewnienia infrastrukturalnego skoku rozwojowego, tak by warunki życia, dostęp do usług komunalnych i społecznych, transportu radykalnie polepszyć. To drogi, chodniki, oświetlenie, gazyfikacja, kanalizacja, wodociągi, cyfryzacja, urządzenia kulturalne, sportowe, transport publiczny. To ma być bardzo zasadnicza zmiana w życiu milionów Polaków. Polski Ład to także pierwsze tak poważne zasilenie terenów po-pegeerowskich, rząd skieruje tam aż 1,5 mld zl.
Całość wywiadu dostępna w najnowszym wydaniu tygodnika "Sieci".