Prezes Prawa i Sprawiedliwości, Wicepremier Jarosław Kaczyński 1 kwietnia udzielił wywiadu dla Programu Pierwszego Polskiego Radia. Szczegółowo omówił działania Rosji i cele, które zamierza realizować, by opanować terytorium Ukrainy.
- Rosji chodzi o opanowanie takiego obszaru Ukrainy, który idzie od południowego do północnego Wschodu. Bardzo prawdopodobne, że Rosjanom zależy na Odessie i tym fragmencie terytorium, który oddziela Mołdawię od Morza Czarnego. Ukraina została zmuszona do ograniczenia w swoich decyzjach odnoszących się do przynależności, przynajmniej do NATO. Została też zrujnowana, a co za tym idzie pozbawiona siły i łatwa do podporządkowania, a to jest celem Rosji. - powiedział.
Jednoznacznie ocenił, że wojna na Ukrainie toczy się również w wymiarze walki między Rosją a Zachodem.
- Sądzę, że wśród wielu państw zachodnioeuropejskich była początkowo taka teza i przekonanie, że Ukraina przegra bardzo szybko. Uważano, że trzeba się z tym pogodzić i ewentualnie myśleć, co dalej. Jeżeli zostanie zrealizowany plan upokarzającej klęski Ukrainy, to będzie to klęska Zachodu. Klęska, przy której ucieczka z Afganistanu będzie drobną sprawą. Pamiętajmy, że to jest walka między Rosją a Zachodem - podkreślił.
Zaznaczył, że skutecznym sposobem na ocalenie Ukrainy jest jej dozbrojenie albo silne sankcje dla Rosji.
- Ukraina może obronić się zbrojnie, ale tutaj potrzebna jest większa determinacja Zachodu. Ukraina może być także obroniona w nieco dłuższym okresie przy pomocy sankcji dla Rosji pod warunkiem, że będą one potężne. Trwa nacisk na opinię publiczną ws. Ukrainy, którą Rosjanie chcą wystraszyć. Niestety w Polsce pomaga im także opozycja. Natomiast ten nacisk jest faktem i jest nadzieją na to, że pewne rzeczy muszą być załatwione. Jeżeli odetnie się Rosję od największych pieniędzy, czyli zostanie nałożone embargo na ropę, gaz oraz inne surowce, to wtedy Rosja znajdzie się w bardzo trudnej sytuacji. To może być skuteczny sposób na ocalenie Ukrainy - ocenił.
Omówił obecne relacje polsko-amerykańskie oraz to, że liczba amerykańskich wojsk na wschodniej flance NATO powinna być zwiększona.
- Stosunki polsko-amerykańskie w tej chwili się rozwijają i to wynika z naszej roli i intencji, a także ze względu na nasze położenie geograficzne. Przemówienie Prezydenta USA, które miało miejsce w Warszawie, nie przyniosło odpowiedzi na pytania dotyczące m.in. stałości amerykańskich baz w Polsce. Wschodnia flanka NATO jest bardzo niedoceniona, a liczba 100 tys. amerykańskich żołnierzy wydaje się być spora, ale taka nie jest. Zwiększenie liczebności wojsk amerykańskich na wschodniej flance NATO byłoby najlepszym rozwiązaniem dla utrzymania pokoju, również z perspektywy III wojny światowej. Mam nadzieję, że podejście Zachodu w tej sprawie się zmieni - zaznaczył.
Powiedział o przyczynach złożenia wniosku o odwołanie Marszałka Senatu.
- Złożenie wniosku o odwołanie Marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego było naszym moralnym zobowiązaniem. Wypowiedź Tomasza Grodzkiego do narodu ukraińskiego była czymś tak haniebnym, że nie było innego wyjścia - wyjaśnił.
Powiedział o procesie uniezależnienia Polski od rosyjskiego gazu.
- Gazoport Świnoujście został zaplanowany za rządów PiS, później trwała niesłychanie powolna budowa i nie wiem, kiedy by się skończyła, gdyby nie zmiana władzy w 2015 roku. Gazoport nosi imię Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który był jego pomysłodawcą. Bezpieczeństwo gazowe zapewnia nam Gazociąg Bałtycki, którego budowę kończymy w tym roku. Podjęliśmy się tego zadania i je wykonaliśmy - oznajmił.
Poinformował, że polski rząd będzie zmierzał do tego, aby w sprawie Katastrofy pod Smoleńskiem doszło do wszczęcia międzynarodowego śledztwa.
- Sądzę, że sytuacja dojrzewa do obrania międzynarodowej drogi prawnej ws. Katastrofy pod Smoleńskiem. My, w tej chwili bardzo dużo wiemy o tym, co stało się na lotnisku smoleńskim. Nie mamy wątpliwości, że to był zamach. Niestety jesteśmy w znaczeniu procesowym w dość trudnej sytuacji. Będziemy ją poprawiać i finał będzie taki, że dojdzie do międzynarodowego śledztwa ws. Katastrofy pod Smoleńskiem.