- Wydarzenia na granicy polsko-białoruskiej to nie kryzys migracyjny, to kryzys polityczny wywołany przez Łukaszenkę w celu destabilizacji sytuacji w UE - mówił po spotkaniu z Szefem Rady Europejskiej Charlesem Michelem Premier Mateusz Morawiecki.
Podkreślił, że w odpowiedzi na kryzys migracyjny na granicy Polski z Białorusią powinniśmy razem z UE wypracować wspólną odpowiedź. Zapewnił, że jego rozmówca z UE ma pełną świadomość takiej koniczności.
- Musimy rozmawiać o skutecznym zablokowaniu lotów z Bliskiego Wschodu na Białoruś, bo wiemy, że jest to instrument szantażu politycznego - powiedział.
Dodał, że trzeba też rozpocząć akcje dyplomatyczną z poziomu Brukseli w stolicach Bliskiego Wschodu. Podkreślił, że nie ma żadnych wątpliwości, że to reżim białoruski sprowadza migrantów z Bliskiego Wschodu na granicę, po to, żeby transportować tych ludzi do Europy Zachodniej.
- To z czym mamy do czynienia na granicy polsko-białoruskiej to przejaw terroryzmu państwowego; jest to też cicha zemsta Alaksandra Łukaszenki za to, że wspieraliśmy demokratyczne wybory ludzi na Białorusi z sierpnia zeszłego roku - powiedział.
Zaznaczył, że bronimy dziś nie tylko granicy polsko-białoruskiej, bronimy dziś wschodniej flanki Unii Europejskiej, wschodniej granicy NATO, a celem Alaksandra Łukaszenki jest przecież destabilizacja całej Europy.
- Broniąc naszych granic wypełniamy zobowiązania sojusznicze i chcemy by nasi sojusznicy robili dokładnie to samo - wskazywał.
Wyraził też przekonanie, że jako demokratyczne kraje musimy stosować odpowiednie instrumenty.
- Jesteśmy coraz bardziej zdeterminowani, żeby po prostu wdrożyć sankcje gospodarcze. Będziemy dyskutować o nich na forum Rady Europejskiej. Poprosiłem też o to, aby taka Rada Europejska w formacie wideo została zwołana jak najszybciej, jeszcze przed grudniową RE po to, aby przedyskutować ten problem - dodał.