Rozmowa z Wiceministrem MSWiA Pawłem Szefernakerem w „Sieci prawdy”

- Do polityki idzie się po to, by mieć wpływ na otaczającą nas rzeczywistość i móc ją zmieniać. Zdarza się, że młode osoby w polityce często są przekonane, że złapały Pana Boga za nogi i grają na siebie. Polityka jednak to gra zespołowa, a granie na siebie to droga donikąd - powiedział Wiceminister MSWiA Paweł Szefernaker w rozmowie z Tygodnikiem „Sieci prawdy”.

Ale tak to dzisiaj działa. Ogląda się, klika się to, co ostre, kontrowersyjne. Tak się dziś buduje markę polityka.

- Wiem, że wiele osób tak myśli. Uważam jednak, że można być skutecznym politykiem młodego pokolenia, grając jednocześnie na całe środowisko, nie zawsze, trzymając się terminologii piłkarskiej, będąc kontrowersyjnym napastnikiem. Zresztą charakterologicznie bycie kontrowersyjnym byłoby w moim przypadku nienaturalne i sztuczne. Ludzie by to wyczuli.

Czego nauczyły cię te cztery lata dobrej zmiany?

- Dwa lata w kancelarii premiera to czas bezcenny dla kogoś, kto pierwszy raz trafia do rządu. Będąc bliskim współpracownikiem premiera, masz też wiele możliwości dużego wpływu na decyzje, które zapadają na najwyższym szczeblu polityki. Towarzyszyłem premier Szydło także na spotkaniach z najważniejszymi politykami w Europie. To również bezcenne doświadczenie, które pozwala zdobyć kompetencje na przyszłość.

A MSWiA?

-W resorcie od ponad roku odpowiadam za nadzór nad wojewodami, za współpracę z samorządami, mniejszościami narodowymi, Kościołami i związkami wyznaniowymi. To miejsce, gdzie można połączyć pracę bardziej urzędniczą z realną polityką. To ministerstwo, które jest aktywne 24 godziny na dobę. Mamy wichury przechodzące nad Polską? Oczy skierowane na MSWiA. Protest policjantów? To samo. Ostatni marsz 11 listopada? Podobnie. Nie mogliśmy w nim zresztą uczestniczyć, trzeba było monitorować sytuację razem z ministrem Brudzińskim w siedzibie resortu. Każdy dzień to wiele decyzji, które realnie wzmacniają polskie państwo, dają satysfakcję z pracy, a jednocześnie są swoistym przeglądem stanu państwa.

Jak wygląda to przełamywanie imposybilizmu na konkretnych przykładach?

- Zanim o konkretach, uwaga natury ogólnej: nasze pokolenie wychowało się w przeświadczeniu, że pewnych rzeczy nie da się w państwie zrobić, że trzeba się przyzwyczaić do niemożności i koniec, kropka. W PiS poszliśmy z bardzo odważnym programem wyborczym i dziś pokazujemy, że można. A duży udział w tym rządzie ma właśnie pokolenie 30-, 40-latków. Konkrety? Po stronie dochodów budżet ma dziś 1/3 więcej dochodów niż w roku 2015 - to udało się zrobić w trzy 1 pół roku! Pal sześć polityków, ale pamiętasz te wypowiedzi ekonomistów, komentatorów, doradców z domów maklerskich, że tego się po prostu nie da zrobić ? Oni realnie osiągnęli sukces w swoich branżach i zaklinali się, że to niemożliwe, że 500+ nie wypali, że budżet się rozpadnie. I co? I można.

Byłeś traktowany jako magik od internetu po roku 2015, gdy przygotowałeś wirtualną kampanię prezydencką Andrzeja Dudy. Rozmawialiśmy wtedy po wyborach - mówiłeś, że jeszcze kilka lat i wpływ internetu będzie większy. Rzeczywiście to pole gry może być decydujące w tegorocznym maratonie wyborczym?

- Dziś te prace w PiS koordynuje Radosław Fogiel, radny sejmiku mazowieckiego. Ale mogę powiedzieć jedno: jestem przekonany, że internet stał się naturalnym środowiskiem do prowadzenia kampanii. Cztery lata temu zaskoczyliśmy tym naszych przeciwników, dziś wygląda to inaczej - to ważne miejsce toczenia się kampanii, widać to w działaniach sztabów wyborczych wszystkich partii. Nie będzie już mowy o zjawisku niedocenienia internetu. Ale to naturalny proces. Kiedyś na polityczny rynek wchodziły ulotki, plakaty, później billboardy i spoty - to były swojego czasu nowinki, dziś nikt sobie nie wyobraża kampanii bez tych narzędzi. 1 tak samo jest z internetem. Dziś każdy wie, że trzeba być tu obecnym.

Partii władzy trudniej jest robić kampanię. Kiedyś można było walić jak w bęben, wypominać kabaretowe „osiem ostatnich lat"- dziś to już coraz bardziej niemożliwe.

- W polityce najważniejsza jest wiarygodność. Udowodniliśmy przez te trzy i pół roku, że umiemy realizować program, o którym mówiliśmy, że mamy dodatkowe propozycje - a to Platforma pokazuje, jak jest niewiarygodna. Mówią dziś - zostawimy 500+! A w Sejmie głosowali przeciw. Mówią - jesteśmy za wolnością słowa w internecie! A w PE nie głosowali przeciw ACTA. Tak mógłbym sypać przykładami. Dzisiejsza opozycja jest nieprzewidywalna i niewiarygodna. Udowodniła to, rządząc, i udowadnia to dziś, będąc za, a nawet przeciw wszystkiemu, co proponuje rząd. Nic się tu nie spina.

Pytam o PiS, a ty o Platformie.

- Ale dlatego, że musimy porównać wiarygodność, uczciwość, podejście do ludzi w obu największych partiach. To coś, dzięki czemu i nam w PiS będzie łatwiej dotrzeć do wyborców. Jeśli dotrzemy do Polaków z naszym programem oraz pokażemy, jak zmienialiśmy na dobre Polskę przez ostatnie lata, to jestem przekonany, że dadzą nam kolejną szansę. Efekt naszych rządów jest i będzie czymś, co pozostanie naszym atutem - w odróżnieniu od bagażu, jaki miała PO cztery lata temu.

Cała rozmowa dostępna w najnowszym wydaniu Tygodnika „Sieci prawdy”.


Lista aktualności