Polityka PiS jest kontynuacją dzieła Śp. Lecha Kaczyńskiego

- Premier Mateusz Morawiecki, który został tegorocznym laureatem Nagrody im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, celnie określił w swoim wystąpieniu, że to, co teraz robimy, jest kontynuacją dzieła mojego Brata. To bardzo dobrze wpisuje się we wszystko, co było ideą, praktyką i oczekiwaniem, co kształtowało jego postawę wobec polityki, wobec świata, ale przede wszystkim wobec Polski - powiedział Prezes PiS Jarosław Kaczyński w rozmowie z portalem wPolityce.pl

Panie Premierze, Premier Mateusz Morawiecki został tegorocznym laureatem Nagrody im. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Jak pan przyjął tę decyzję Ruchu Społecznego im. prezydenta Lecha Kaczyńskiego?

- Uważam, że to bardzo dobry wybór, że Mateusz Morawiecki swoją pracą jako wicepremier i teraz jako premier zasłużył na to, żeby tą właśnie nagrodę, nagrodę imienia mojego brata śp. Lecha Kaczyńskiego, otrzymać. To znalazło się w jego wystąpieniu, zresztą bardzo dobrym. Wyrażona tam myśl o tym iż to, co teraz robimy, jest kontynuacją dzieła mojego brata, jest celna i prawdziwa. To bardzo dobrze wpisuje się w to wszystko, co było ideą, praktyką i oczekiwaniem Leszka, co kształtowało jego postawę wobec polityki, wobec świata, ale przede wszystkim wobec Polski.

Premier Morawiecki powiedział: Śp. Lech Kaczyński wiedział, że bez solidarności daleko nie zajedziemy. Dwa lata reform wewnętrznych wymagało osłony na zewnątrz i to był jeden z celów powołania rządu premiera Morawieckiego. Kompromis z Brukselą w sprawie reformy sądownictwa wydaje się bliski. Czy cena nie jest jednak zbyt wysoka? Za gorzka? Wśród propozycji jest przecież publikacja, choć z zastrzeżeniem, wyroków wydanych wedle wielu ekspertów niezgodnie z prawem.

- Nie ukrywam, że ta cena jest znacząca, gorzka. Cóż, nie ukrywam też iż wzorujemy się na premierze Victorze Orbanie, który często musiał iść na przykre ustępstwa. Wolałbym oczywiście, by tak nie było, byśmy mogli pójść w reformach całą naprzód, tak jak zresztą to było w pierwszym uchwalonym projekcie ustaw sądowych, zawetowanych potem przez prezydenta. Ale okoliczności wewnętrzne, w tym wspomniane weto, i zewnętrzne, ułożyły się inaczej. Musimy brać to pod uwagę. Ważne jest to, że porozumienie jest możliwe i mogę wyrazić nadzieję, ale to jest tylko nadzieja, że te ustępstwa, które proponujemy, nie będą dla naszych przeciwników podstawą do ataku. Podstawą do twierdzeń, że to oni zwyciężyli. Mam nadzieję, że tak nie będzie. Chociaż trzeba się spodziewać zarówno krytyki z naszej, to znaczy prawej strony, jak i pewnego triumfalizmu naszych przeciwników.

Reforma sądownictwa po tych zmianach jest akceptowalna dla pana premiera? Jej istota, sens, nie została wypaczona, zmiany będą realne?

- Wydaje mi się, że tak, mimo tych gorzkich ustępstw.

A w sprawie ustawy o IPN i próby walki z tymi potwornymi kłamstwami na temat naszej historii, z tymi próbami przypisywania nam niemieckich zbrodni w czasie II Wojny Światowej możliwy jest jakiś ruch? Jakaś nowelizacja?

- Panie redaktorze, ustawa będzie badana przez Trybunał Konstytucyjny i to jest kluczowe. Nie mam żadnej wiedzy jak to zostanie ocenione. Pani prezes Julia Przyłębska jest osobą bardzo sympatyczną, ale też i osobą z którą na temat wyroków nie ma nawet co rozmawiać, bo strzeże swojej niezależności.

Tabloidy wydawane w Polsce co chwilę piszą, że Pan jest na kogoś wściekły. Ostatnio niemiecki dziennik ogłosił, że wściekł się Pan rzekomo na Panią Premier Szydło za jej wystąpienie w Sejmie i ogólnie za nagrody, które za jej kadencji otrzymywali wiceministrowie i ministrowie. Czy to prawda?

- Ależ skądże znowu, jestem w jak najlepszych stosunkach z Panią Premier Szydło! Na jutro jesteśmy zresztą umówieni na spotkanie. Bardzo się cieszę, że wystąpiła w Sejmie i gratuluję jej tego. Z powodu ataku alergii nie mogłem tam być, ale chętnie bym tego wysłuchał bo pamiętam jak to się działo, kiedy była premierem. Wtedy od czasu do czasu ta spokojna, wyważona i dobra osoba tak troszkę pokazywała pazurki. I też przed tym wystąpieniem powiedziałem jej: pokaż proszę pazurki.

Można bronić tych nagród?

- Trzeba. Trzeba bronić, bo nie można popadać w szaleństwo. W Polsce nielegalnie przejęto wielkie majątki, można to już od początku liczyć w bilionach. A tutaj mamy do czynienia z legalnymi nagrodami za ciężką pracę, dla ludzi, którzy z tymi zjawiskami przejmowania własności narodowej walczyli. Oczywiście można dyskutować, czy to dobre, czy to złe, czy takie sumy powinny być, czy inne, ale to absolutnie nie jest żaden skandal.

Dziękuję za rozmowę.

Lista aktualności