Naszym wspólnym celem jest walka o prawdę

- Celem podpisania polsko-izraelskiego dokumentu jest walka o prawdę historyczną. W mojej opinii dzięki temu porozumieniu uzyskujemy więcej, niż byśmy byli w stanie osiągnąć dzięki przepisom nowelizacji ustawy o IPN. Otwieramy sobie drogę do ofensywy antydefamacyjnej. Władze Izraela w całości potwierdzają polskie stanowisko: sprawcami są Niemcy; polskie społeczeństwo i polskie państwo podziemne nie miało nic wspólnego z Holokaustem, przeciwnie, robiło, co mogło, by ratować swoich obywateli narodowości żydowskiej. Potępiają antypolonizm, tak jak potępiają antysemityzm - powiedział Prezes PiS Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla Gazety Polskiej Codziennie.

Panie Prezesie, jakie znaczenie ma wspólna deklaracja premierów Polski i Izraela dotycząca naszej historii, ale i naszej współczesności?

- Cofnę się nieco w czasie i powrócę do początku tego roku i uchwalenia nowelizacji ustawy o IPN. Otóż mogę zupełnie szczerze powiedzieć, iż wówczas nikt z nas - ale także i nikt z naszych oponentów - nie przewidywał, że wprowadzenie rozwiązań prawnych nakierowanych wyłącznie, proszę o podkreślenie tego słowa, na obronę dobrego imienia Rzeczypospolitej, a nie na ograniczanie czyjejkolwiek swobody badań, wywoła takie perturbacje i zostanie tak opacznie przyjęte w Izraelu. Nasze zaskoczenie było tym większe, że w polskim prawodawstwie niemal bliźniacze zapisy już funkcjonowały i nie budziły nawet kontrowersji, nie mówiąc już o protestach. W tym kontekście oczywistym celem tego dokumentu jest pokazanie światu, również naszym społeczeństwom, że doszliśmy w tej sprawie do porozumienia. Polska rozumie i zawsze rozumiała postawę państwa Izrael, ale, co ważne, także władze w Jerozolimie rozumieją, iż jesteśmy w sposób niebywale wprost krzywdzący stawiani w jednym szeregu z tymi, z którymi jako ogół społeczeństwa, jako państwo, prowadziliśmy walkę na śmierć i życie jako pierwsi i do końca wojny. Czas przeciąć te wszystkie niekorzystne dla Polski – powtórzę raz jeszcze: wypływające z niezrozumienia naszych intencji, a niekiedy i z bardzo złej woli - dyskusje wokół ustawy o IPN. To właśnie zostało uczynione.

Zna Pan zapewne argument, którym posługują się politycy opozycji, a także przewodniczący Rady Europejskiej, że nic tak nie wypromowało określenia „polskie obozy zagłady" jak właśnie nowelizacja ustawy o IPN.

- Oczywiście znam i uważam to stwierdzenie za wyjątkowo ohydną manipulację. Obarczanie nas, Polaków, winą za zbrodnie II wojny światowej ma kilkudziesięcioletnią tradycję i kwitło niehamowane także wówczas, gdy za troskę o dobre imię naszego kraju odpowiadali Donald Tusk i jego formacja. Powiem więcej - szeroko rozumiane środowisko polityczne pana Tuska wydatnie przyczyniło się do rozkwitu tej szkalującej Rzeczpospolitą i nasz naród narracji. Pamiętam rozmowę z pewnym dyplomatą, który jeszcze w czasach komuny opisywał stan wiedzy i świadomości Amerykanów. Mówił wówczas: „Dzisiejsze pokolenie ma w głowie, że Żydów mordowali Niemcy i Polacy, ale ich dzieci będą wiedziały już tylko o nas". Nie pomylił się. Celem podpisania polsko-izraelskiego dokumentu jest także walka o prawdę historyczną. W mojej opinii dzięki temu porozumieniu uzyskujemy więcej, niżbyśmy byli w stanie osiągnąć dzięki przepisom nowelizacji ustawy o IPN. Otwieramy sobie drogę do ofensywy antydefamacyjnej. Proszę zwrócić uwagę, że władze Izraela - a one w kontekście spraw związanych ze zbrodniami II wojny światowej z oczywistych względów są niezwykle istotne - w całości potwierdzają polskie stanowisko: sprawcami są Niemcy; polskie społeczeństwo i polskie państwo podziemne nie miało nic wspólnego z Holokaustem, przeciwnie, robiło, co mogło, by ratować swoich obywateli narodowości żydowskiej. Potępiają antypolonizm, tak jak potępiają antysemityzm.

Od kiedy trwały negocjacje między rządami Polski i Izraela w tej sprawie? Można się domyślać, że nie prowadziły ich grupy, które prezentowane były w mediach jako zespoły rozmawiające o nowelizacji ustawy o IPN.

- Nie mogę zdradzać szczegółów tych uzgodnień, ale to rzeczywiście były inne grupy. Nieliczne. Negocjacje zaczęły się wiele miesięcy temu i najważniejsze elementy wspólnej deklaracji też zostały wypracowane już dość dawno. Przez ostatnie tygodnie trwało doprecyzowanie szczegółów - istotnych, ale jednak szczegółów.

Kto reprezentował Polskę?

Nie mam zgody tych osób na wymienienie ich z imienia i nazwiska. To były dwie osoby. Niezwykle sprawne, profesjonalne. Wykonały dla naszej ojczyzny doskonałą robotę. Negocjacje trwały w ciszy, w wielkiej dyskrecji. Wiedziało o nich bardzo ograniczone grono osób.

Panie Prezesie, czy porozumienie między Warszawą a Jerozolimą może mieć wpływ na stosowanie amerykańskiej ustawy znanej pod nr. 447?

- Widzę tę sprawę inaczej. Uważam, że to bardzo ważne i korzystne dla Polski porozumienie. Deklaracja rządów będzie miała duży wpływ na wyciszenie wszelkich wątpliwości wobec Polski, jakie różne środowiska starały się zbudować, wykorzystując nowelizację ustawy o IPN. W tym kontekście to na pewno może osłabić i tak potencjalnie negatywne aspekty tej amerykańskiej ustawy. I tu mała dygresja. Go do ewentualnego oddziaływania amerykańskiej ustawy zdania są podzielone. Jedni mówią, że pozostanie tylko na papierze, nie będzie miała realnego wpływu na cokolwiek. Inni z kolei obawiają się, że przy mniej przychylnej Polsce administracji może się stać kłopotem. Zwracam jednak uwagę, że w deklaracji nie ma mowy o sprawach związanych ze zwrotem mienia. Deklaracja nie dotyka tego tematu. I to również jest dla nas korzystne.

Czy strona izraelska zabiegała o to, by w jakiś sposób odwołać się w deklaracji do spraw związanych z roszczeniami?

- Nie, nie było takich oczekiwań.

Deklaracja premierów Polski i Izraela znosi niedogodność w naszych relacjach z Białym Domem?

- To bardzo ważna jej konsekwencja. Mimo naszych intencji w świat poszedł przekaz wypaczający sens noweli o IPN. Były głosy różnych środowisk żydowskich, niekiedy wręcz koszmarnie oszczercze. Elementy tej nieprawdziwej narracji zaistniały w przekazie władz amerykańskich, a to nam nie pomagało. Tym bardziej że relacje z naszym strategicznym sojusznikiem w NATO mają niezwykle korzystne dla Polski perspektywy. Rozmawiamy o takim wzmocnieniu bezpieczeństwa Rzeczypospolitej, jakiego nigdy wcześniej nie było.

Nie obawia się Pan, że przynajmniej część środowisk żydowskich w USA zaatakuje to porozumienie?

- Być może tak będzie. Nie ulega jednak wątpliwości, że dla władz Stanów Zjednoczonych kluczowe jest stanowisko Izraela, a nie głosy poszczególnych środowisk, choćby nie wiem jak wpływowych. W mojej ocenie wspólna deklaracja naszych rządów kończy sprawę i daje szansę na walkę o dobre imię Polski w zupełnie nowych, bardzo sprzyjających okolicznościach. Wiem, że także w Polsce pojawią się krytyczne głosy wobec tego porozumienia, ale nie dajmy się im zwieść. Jeszcze raz powtarzam - wspólna deklaracja Rzeczypospolitej i Izraela jest w najlepiej pojętym interesie naszego państwa. Nigdy wcześniej państwo żydowskie ustami swoich najwyższych przedstawicieli nie poparło tak jednoznacznie polskiego stanowiska w sprawie przywrócenia prawdy o losie naszego państwa i społeczeństwa w II wojnie światowej.

Dlaczego Izraelowi zależało na powstaniu tej deklaracji?

- Po prostu Izrael prawidłowo ocenia siłę sojuszu i współpracy z nami. Odpowiem pytaniem: na jakie państwo europejskie może dziś liczyć Izrael? Antyizraelizm, współczesna forma antysemityzmu, staje się coraz popularniejszą postawą prezentowaną zupełnie otwarcie przez władze i elity większości krajów w Europie. Polska jest krajem niezwykle przychylnym Izraelowi. Chcemy współpracować, pamiętamy o wiekach obecności licznej społeczności żydowskiej na terenach Rzeczypospolitej. Postrzegam decyzję władz w Jerozolimie i samego premiera Beniamina Netanjahu jako bardzo racjonalną i korzystną dla interesu jego ojczyzny.

Panie Prezesie, czy w Pana ocenie treść deklaracji polsko-izraelskiej ma jakieś słabe strony?

- Zawsze można coś zrobić, napisać lepiej. Ale ja oceniam treść tego dokumentu z punktu widzenia naszego polskiego interesu - jego zapisy naprawdę są dla nas korzystne. Oczywiście od momentu jego opublikowania nie zdarzy się cud. Fałszowanie naszej historii z czasów II wojny światowej będzie się wciąż pojawiało. Jednak dzięki temu porozumieniu we współpracy z Izraelem będziemy mieli doskonały punkt wyjścia do rozpoczęcia rozpisanej na lata kampanii przywracania Polsce dobrego imienia, do odkłamywania naszej historii. Ten dokument jest wielkim sukcesem rządu pana premiera Mateusza Morawieckiego.

Czy Pan uczestniczył w jakiś sposób w negocjacjach?

- Bezpośrednio oczywiście nie, ale byłem informowany na bieżąco o ich przebiegu i wypowiadałem swoje opinie i uwagi na temat tego procesu.

Lista aktualności