Każde państwo ma suwerenne prawo do obrony swoich interesów

- Dramat naszego systemu politycznego w 2017 r. wynika z tego, że my nie mamy normalnej opozycji. Opozycja totalna to nie jest opozycja, która odgrywa rolę kontrolno-korekcyjną. To jest taka opozycja, która pełni funkcję wyłącznie destrukcyjną, i w tej sytuacji mam poczucie, że będąc poza rządem, sam powinienem być opozycją, elementem kontrolno-krytycznym. Gdyby była inna opozycja, zwalniałaby mnie z tego obowiązku. Jednocześnie nie możemy się ciągle przejmować tym, co ta opozycja opowiada, bo to są w ogromnej części rzeczy oderwane od rzeczywistości i niekiedy absurdalne z punktu widzenia tego, co się działo w ciągu ostatnich 10 lat - powiedział Prezes PiS Jarosław Kaczyński w rozmowie z Kamilą Baranowską dla tygodnika „Do Rzeczy”.

Ten sam zarzut - że chodzi przede wszystkim o interes polityczny - pojawia się przy okazji pomysłu ograniczenia kadencyjności wójtom, burmistrzom i prezydentom miast.

- To jest sprawa omawiana w Polsce, nie tylko w naszej partii, od przeszło 10 lat. My w końcu na to się zdecydowaliśmy, bo doszliśmy do wniosku, że patologizacja sporej części samorządów zaszła tak daleko, iż trzeba to w końcu przeciąć. I w ten sposób to przecinamy. Warto, żebyśmy zdali sobie sprawę, że są wciąż w Polsce gminy, w których do dziś rządzą ci sami ludzie, którzy w 1973 r., będąc młodymi działaczami partii, zostawali naczelnikami tych gmin. To nie jest normalne.

Dlaczego się upieracie, by wprowadzić te zmiany już od najbliższych wyborów, tak by kandydować nie mogli ci, którzy dziś sprawują władzę drugą kadencję?

- Ponieważ nie widzę powodu, dla którego mielibyśmy powstrzymywać w tej chwili w Polsce proces przemian, oczyszczania państwa, reorganizacji, doprowadzenia do tego, że definicja o Polsce jako „kupie kamieni" przestanie być aktualna i odpowiadać rzeczywistości. Polskę trzeba radykalnie przebudować i konstrukcja ustroju posttotalitarnego musi być ostatecznie odrzucona. Chociaż, oczywiście, projekt zapewne będzie oceniał Trybunał Konstytucyjny i jego opinia będzie decydująca.

Po ponad roku rządów w sondażach PiS ma ok. 36-37 proc. poparcia (…)

- Z reguły tak się dziwnie składa, że sondaże niepublikowane są dla nas o wiele lepsze niż te, które pojawiają się w mediach. W badaniu GfK mieliśmy 51,3 proc. Gdyby wziąć tylko te sondaże, które są publikowane w mediach, to też wszędzie mamy samodzielną większość, więc nie ma powodów do narzekania. Chociaż oczywiście każdemu z nas pewnie marzy się większość konstytucyjna, bo Polska potrzebuje zmiany konstytucji, ale to będzie bardzo trudne do uzyskania.

Krajowa Rada Sądownicza ostro sprzeciwia się zmianom, zgodnie z którymi sędziów do KRS ma wybierać Sejm. Uważa, że zmiany są niekonstytucyjne, upolitycznią sądownictwo, i apeluje do Ministra Ziobry o ich wstrzymanie.

- Ja te zmiany oczywiście popieram, choć co do szczegółów będzie to jeszcze przedmiotem różnego rodzaju dyskusji, tu może się jeszcze trochę pozmieniać. Sądy w Polsce są obciążone potężną patologią. Ci, którzy bronią status quo, twierdzą, że dla polskiej praworządności i demokracji potrzebna jest patologia w sądach. To pogląd absurdalny albo związany z jakimiś interesami. Kiedy objeżdżałem kraj i spotykałem się z wyborcami, były dwie sprawy, które zawsze wywoływały brawa, a czasem owacje: obniżenie wieku emerytalnego i sądy - gdy mówiłem, że je zreformujemy. I to się wszędzie powtarzało. Sądy nie bez powodu są niecierpiane przez zwykłych ludzi. Dlatego nie cofniemy się i będziemy te patologie likwidować w granicach, jakie daje nam konstytucja. Przy czym nasz interes polityczny jest w tym żaden, bo wiadomo, że będą konflikt, wrzask i awantura, więc najlepiej byłoby tego nie ruszać i mieć spokój.

Pani Premier robi właśnie przegląd pracy resortów. Z pana obserwacji jest w rządzie ktoś, kto pozytywnie się wyróżnia na tle pozostałych ministrów albo mocno od reszty odstaje?

- Jak już mówiłem, jestem w sytuacji, w której nie mając normalnej opozycji, muszę sam odgrywać tę rolę i być opozycją, a więc śledzić uważnie poczynania rządu (…) Co do mojej oceny - to ja patrzę na rząd w całości, nie przez pryzmat poszczególnych osób, i ta ocena brzmi: idziemy dobrą drogą w tempie przyzwoitym. Oczywiście są potknięcia, bo one zawsze się zdarzają, ale nie widzę dziś poważnych powodów, aby cokolwiek zmieniać. Jeśli poważne powody się pojawią, to będziemy zmieniać, ale w tej chwili uważam, że możemy maszerować w tym składzie, jaki jest.

W tym tygodniu do Polski przyjeżdża Angela Merkel. Czego się pan spodziewa po tej wizycie i rozmowie z panią kanclerz?

- (…) Na pewno wróci jeszcze sprawa uchodźców i Brexitu. Poza tym my musimy postawić też jasno i wyraźnie następującą kwestię: chcemy dobrych stosunków z Niemcami, ale Niemcy muszą się zdecydować. Nie przyjmujemy takiej polityki, że z jednej strony na poziomie międzyrządowym jest dobrze, a z drugiej na poziomie medialno-społecznym jest nieustanny bzdurny atak na Polskę i wspieranie opozycji, która nie jest normalną opozycją, lecz opozycją totalną. To jest niedopuszczalne. Albo w jedną stronę, albo w drugą. Twierdzenie, że niemiecki rząd nie ma żadnego wpływu na media, jest bowiem twierdzeniem, łagodnie mówiąc, oderwanym od rzeczywistości.

Całość wywiadu dostępna w papierowym wydaniu tygodnika „Do Rzeczy”.

Lista aktualności