Donald Tusk złamał zasadę neutralności

- Do tej pory obowiązywała zasada neutralności - ten, kto obejmował stanowisko unijne, nie wykorzystywał go do prowadzenia polityki w swoim ojczystym kraju. Tusk otwarcie łamie tę zasadę. Nie możemy spokojnie przyglądać się takim działaniom i nie będziemy. Brak polskiego poparcia dla przedłużenia urzędowania Tuska jest w tej sytuacji oczywistością, bo stwarza on nowe - nieakceptowalne - normy współistnienia urzędu wspólnotowego z rządem jednego z państw członkowskich. Jeżeli ten niedobry precedens zostanie utrzymany, to kryzys w Unii ulegnie pogłębieniu - powiedział Prezes PiS Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla „Gazety Polskiej”.

Czy Donald Tusk - wbrew stanowisku Polski - pozostanie przewodniczącym Rady Europejskiej?

- Zdaję sobie sprawę z tego, że dla naszych partnerów unijnych ewentualne zarzuty wobec Tuska dotyczące spraw polskich nie mają większego znaczenia. Jednak sprawa zaangażowania się dzisiejszego szefa Rady Europejskiej w działania Platformy Obywatelskiej jest już argumentem przeciwko tej kandydaturze, z którym przedstawiciele państw Wspólnoty muszą podjąć dyskusję.

Narracja opozycji i związanych z nią mediów jest następująca: Rząd PiS zadarł ze wszystkimi ważnymi, dobre relacje ma tylko z Węgrami, a ci stawiają na Moskwę, nowy prezydent USA też stawia na ułożenie się z Rosją, zatem zostaniemy sami, izolowani.

- Premier Wiktor Orban zapowiedział, że nie poprze kandydatury Donalda Tuska, jeżeli nie uzyska on poparcia kraju ojczystego. Premier Orban jest dziś pod wielkim naciskiem, ale to twardy polityk. Zresztą to kolejna elementarna zasada funkcjonowania Unii, która przy okazji wyboru byłego szefa PO miałaby zostać złamana. Idę o zakład, iż prezydent Trump też specjalnie nie przeżywa przyszłości Tuska. Widzę jednak, że sprawa ewentualnej kandydatury pana Jacka Saryusza-Wolskiego wywołała w środowiskach nam nieprzychylnych spore zamieszanie graniczące z przerażeniem. To najlepiej przeczy tezie o jakiejś izolacji.

Czy Jacek Saryusz-Wolski jest rzeczywiście kandydatem, którego PiS mogłoby poprzeć?

- To człowiek entuzjastycznie proeuropejski - my jesteśmy proeuropejskimi realistami. Jest wiceprzewodniczącym EPP (Europejska Partia Ludowa), w końcu należy do Platformy Obywatelskiej. Doskonale zna politykę brukselską od salonów po zakamarki kuchni, od lat zasiada w Parlamencie Europejskim, a wcześniej był przez lata szefem UKIE (Urząd Komitetu Integracji Europejskiej), w przeciwieństwie do Tuska ma również kompetencje językowe do sprawowania funkcji w Unii. Jest jednym z najlepszych znawców spraw związanych z funkcjonowaniem Wspólnoty w Europie. Powiem zatem wprost - tak, pan Jacek Saryusz-Wolski to dobry kandydat na szefa Rady Europejskiej. Nie jest naszym kandydatem, ale uzyskałby nasze poparcie.

W wywiadach w sposób dość enigmatyczny mówi Pan o możliwości postawienia Tuskowi zarzutów. O jakie sprawy dokładnie chodzi?

- To kwestia istotna w Polsce, w Europie mniej ważna. Mówię o tym, iż istnieje takie prawdopodobieństwo, bo przecież nie mam wiedzy, iż jakieś zarzuty będą mu postawione. Spraw, w związku z którymi były premier może mieć problemy, jest kilka: afera Amber Gold, prywatyzacja CIECH-u 1 w końcu wszystko to, co działo się po 10 kwietnia 2010 roku - szereg zaniedbań, zaniechań, łamania prawa wprost. Jeśli chodzi o dwie pierwsze afery, to trudno sądzić, że Donald Tusk o nich nie wiedział. Czyli miał obowiązek podjąć działania. Niepodjęcie tych działań jest przestępstwem urzędniczym.

Na czym polegać ma reforma sądownictwa?

- W tej chwili sądownictwo jest korporacją, która jest poza państwem. To nie jest trójpodział władzy, tylko wyprowadzenie tej władzy poza państwo. Reforma to powrót tej władzy do państwa, co wiąże się z wprowadzeniem zasady odpowiedzialności, która dotychczas w tym przypadku była żadna. Istniała tylko odpowiedzialność wewnątrzkorporacyjna, która jest fikcją. Chcemy też zlikwidować mechanizm uzależnienia sędziów. Dotąd twierdzono, że sędzia ma być niezależny, ale jego awanse zależały od szefów. Był więc establishment i byli zwykli sędziowie. Istniały też mechanizmy pozwalające na wyznaczanie sędziów do określonych spraw. To ma być zniesione, sędziowie będą losowani. Reorganizacje mają służyć też sprawniejszej pracy sądu. Reforma nie spowoduje, że sądy działać będą świetnie, ale na pewno dużo lepiej niż dzisiaj.

Zmiany w dyplomacji idą wolno, mamy wciąż wielu ambasadorów z komunistyczną przeszłością.

- Będzie teraz ustawa, która ma to zmienić. Dotychczasowe regulacje prawne bardzo to utrudniały i wobec tych, które ustawa ma wprowadzić, jest silny opór. My się z tym stykamy w bardzo wielu miejscach. Jest tak, że nie wszędzie jest taka wola zmian, jaka powinna być. To bywa skutek różnych powiązań personalnych, bo różni lokalni posłowie mają różne związki, które nie omijają również naszej partii. A czasem także obaw, żeby się to wszystko nie sypnęło, jak się dokona zmian.

Całość wywiadu dostępna w papierowym wydaniu tygodnika „Gazeta Polska”.


Lista aktualności